wtorek, 30 września 2014

Ulubieńcy września'14 :)

Po raz pierwszy mam okazję podzielić się swoimi ulubionymi kosmetykami z tego miesiąca i cieszę się jak nie wiem co ;). Chętnie to zrobię, bo lubię chwalić coś, co jest tego warte i polecać :) 
Oto moi faworyci we wrześniu:


Największy zachwyt wywołał lakier do paznokci Golden Rose, seria Paris, nr. 30. Piękny kolor, który urzekł mnie od razu w sklepie, a do tego odpowiadał mi ze względu na swoją neutralność, nosiłam go do każdego koloru stroju :) Więcej o tym lakierze napiszę w osobnym poście. Hicior tego miesiąca bez dwóch zdań :)

Ze szczerego serca mogę polecić też tusz do rzęs Lovely Curling Pump Up Mascara, zaproponowała mi go jedna z internetowych koleżanek i faktycznie wart był uwagi. Pięknie wydłuża i pogrubia moje naprawdę słabiutkie rzęsy. Po dwóch warstwach są dwa razy dłuższe i grubsze :)  Do tego tani, bo 8,99 gr w Rossmanie, a na promocjach można kupić jeszcze taniej :) Przebił swoją skutecznością wszystkie poprzednie i do tego sporo droższe maskary. Zdatny do użytku do 3 miesięcy, ale wśród nas są pewno i takie, którym starczyłby na dłużej :)

Krem do rąk i paznokci Kamille to mój kosmetyk wszech czasów, zawsze wracam do niego :). Dobrze nawilża moje dłonie, wzmacnia paznokcie, czego chcieć więcej? Nie pozostawia żadnej klejącej powłoczki na skórze, szybko się wchłania, lekko i dość przyjemnie pachnie, chociaż to rzecz gustu :). Zawsze jest w mojej torebce! Cena bardzo dobra, bo maksymalnie lekko ponad 8 zł  przy pojemności 150 ml, a  do tego to, co "misie"" lubią najbardziej :D  - nie w tubce, tylko odkręcany, dla mnie to zaleta, ponieważ nie przepadam za przecinaniem opakowań, żeby wygrzebać końcówkę zawartości :).

Lakier do włosów Taft Power Haarlack mega stark 5, firmy Schwarzkopf. Trwałość wg opisu na opakowaniu 48h i tak właśnie jest. Utrwala moje uczesanie spokojnie na dwa, trzy dni. Nic więcej nie oczekuję od lakieru, oprócz trwałości. Lekko zlepia włosy, ale po rozczesaniu utrwalona fryzura zostaje, a włosy są miękkie :). 

I na koniec sławetny krem La Roche-Posay Effaclar Duo +. O tak! Jak ja długo się wstrzymywałam przed zakupem tego kremu, mimo tylu pozytywnych opinii i ogólnie zachwytów nad nim w światku urodowym YT i nie tylko. Ostatecznie przekonała mnie recenzja już chyba kolejna u Nissiax83 :). Miałam kilka próbek tego kremu, naprawdę sporo, ani za pierwszym razem nie byłam jakaś zachwycona, a wręcz przestraszona, bo akurat coś mi wyskoczyło, a dodam, że były to próbki tej pierwszej wersji. Po długiej przerwie wróciłam do próbek i wtedy byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, nie wiem dlaczego akurat tak, ale jednak :) W końcu zdecydowałam się na zakup pełnowymiarowego opakowania, ale już wersji ulepszonej ;), to był dobry pomysł! Naprawdę prawie z dnia na dzień ten krem zdziałał rzeczywiste cuda na mojej skórze. Cokolwiek się pojawiało nie fajnego, schodziło już po dwóch dniach, jeśli już coś się pojawia, nie ma postaci tragicznej :) Lekko pachnie, genialne konsystencja, która świetnie sprawdza się pod makijaż. Używam od miesiąca i stan mojej cery naprawdę się poprawił. Odstawiam zwykle na kilka dni i wracam do niego, ponieważ może delikatnie przesuszyć, ale to po długim używaniu. Udało mi się dostać ten kremik za 39,99 w aptece :).

Znowu się rozpisałam, a miało być ot kilka drobiazgów, które umilają mi czas pielęgnacji  :). Ciepłe pozdro i do następnego muuua :)

środa, 24 września 2014

Pierwsza recenzja :D

...i do tego zbiorcza czy też porównawcza, jak kto woli ;)
Suche szampony!
Nooo temat nie dla każdej kobietki, będę szczera. Są między nami takie, które nie wyobrażają się nie umyć głowy co najmniej raz na dwa dni, a są i takie, które jednak zadowolą się takim wynalazkiem jak suchy szampon właśnie. To ja :D 
Zaczęło się to od infekcji zatok, przewlekłej dodam i zimy. Podczas jakichś grubszych zakupów w aptece dostałam miniaturkę suchego szamponu, wtedy to był firmy Klorane, użyłam i zrobiło mi się nagle bardzo wygodnie :) Tak zaczęła się moja przygoda z suchymi szamponami, zaczęłam oczywiście szukać jakiegoś w dobrej cenie, w między czasie miałam romans z pudrem dla niemowląt ;p. 
Miałam okazję wypróbować trzy takie szampony:

Dlaczego recenzja porównawcza? Ponieważ Batiste jest już dobrze rozreklamowanym produktem i znanym większości użytkowniczek tego typu szamponów, ale już z recenzjami Timotei czy Dove się jeszcze nie spotkałam.



Zacznę od:



Skład: butane, isobutane, propane, alcohol denat., aluminum starch octenylsuccinate, camellia sinensis leaf extract, isopropyl myristate, aqua, silica, maltodextrin, parfum, citral, limonene.
*organic green tea leaf extract (w 100% naturalny ekstrakt z liści zielonej herbaty)

Egzemplarz dostałam od znajomej, która była mocno rozczarowana swoją jednorazową przygodą z "suchym"  ;). Cena między 15-16 zł, dostępny na pewno w Rossmanie. Sam opis zachęca: "bez parabenów, silikonów", "100% naturalne składniki" , przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się. 
Teraz moje wrażenia: zapach bardzo taniego męskiego dezodorantu, po rozpyleniu przez około 30 min coś widać, ale bardzo szybko włosy stają się z powrotem tłuste i co gorsza bardzo posklejane. Działa, ale na chwilę, zapach naprawdę mocno odstrasza. Nie unosi włosów u nasady, co uważam za minus. Na pewno nie sięgnę po niego ponownie po wykończeniu tego opakowania, co wcale nie jest przyjemne. Podzielam zatem moje rozczarowanie tym produktem razem z moją koleżanką. Wkleiłam też oznakowanie z dolnej części opakowania, ponieważ niektóre z Was mogą zwracać na to uwagę. 



Następnie:



Skład: butane, isobutane, propane, alkohol denat., aluminum starch octenylsuccinate, camellia sinensis leaf extract, ethyl ester of hydrolyzed silk, isopropyl myristate, aqua, silica, maltodextrin, peg-8, parfum, alpha-isomethyl lonone, benzyl alcohol, butylphenyl methylpropional, citronellol, geraniol, hexyl cinnamal, hydroxycitronella, limonene, linalool.

Cena między 17-18 zł. Zawsze kupuję go w Rossmanie, nie spotkałam nigdzie indziej niestety. To już chyba moje 3, albo nawet 4 opakowanie. Wracam regularnie :) Pięknie pachnie, pudrowo, ale świeżo, czyli całkiem w moim guście :). Jeśli chodzi o działanie, to na moich cienkich włosach z tendencją do przetłuszczania sprawuje się bardzo dobrze, utrzymuje "świeży" wygląd dobrych kilka godzin, na pewno trzeba na drugi dzień już głowę umyć, ale w momentach kryzysowych daje pożądany efekt, umytych i świeżych włosów. Unosi włosy u nasady :). Pamiętam raz użyłam go na jakimś wyjeździe, znajome mocno zdziwione tym, co ja robię z takim samym zaskoczeniem stwierdziły, że wyglądam, jakbym umyła włosy :)



I na koniec:



Skład: butane, isobutane, propane, oryza sativa (rice) starch, alcohol denat., parfum (fragrance), coumarin, distearyldimonium chloride, cetrimonium chloride.

Tego jegomościa przedstawiać specjalnie nie muszę, ale dołączę się do zachwytów :). Już sam fakt, że ma najkrótszą listę składników sprawia, że jestem na tak od początku. Zapach kokosowy, chyba najpopularniejszy ze wszystkich jakie Batiste wypuścił, przynajmniej w Polsce. Po rozpyleniu na włosy utrzymuje efekt mocnego odświeżenia cały dzień. Pięknie pachnie, zapach nie dusi, co zdarza się już w przypadku Dove. Unosi włoski u nasady, co "ja bardzo lubieć" ;). Używam naprzemiennie z Dove, także trudno określić mi, na jak długo wystarcza jedno opakowanie. Cena promocyjna  w Biedronce około 10 zł, natomiast regularna cena jest oczywiście wyższa, szampon ten jest na pewno do dostania w sieciach Hebe, Kosmyk i Firlit.

Każdy z tych szamponów trzeba rozpylić w odległości mniej więcej 20-30 cm od włosów, wmasować we włosy, a następnie dobrze wyczesać.
Podsumowując, szczerze polecić mogę suchy szampon Dove i oczywiście Batiste. Natomiast co do Timotei istnieje prawdopodobieństwo, że u Was może sprawić się inaczej, lepiej na przykład :) 
Do następnego :)
pa

Troszku kultury ...

... zatem wypadałoby się przywitać :)
Na imię mam Gosia, a moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z urodą. Dbanie o siebie jednak daje mi mnóstwo satysfakcji, ale tak pod każdym względem :). Chętnie podzielę się z Wami kawałkiem tej przestrzeni :).
Blog jakich wiele, o modzie (wg mnie), urodzie, jedzeniu, świecie, moim ma się rozumieć :). Biorę się za niego, aby nie pozwolić sobie na późniejsze wyrzuty: a mogłaś!!!
Mam ochotę stworzyć typowo kobiecą strefę, których nie brak ostatnimi czasy na "internetach" ;), ale jak wiele jest nas i w każdej wiele niepowtarzalnego, tak i moja strefa mam ogromną nadzieję przyciągnie wyjątkowe czytelniczki :)
Moc pozdrowień dla Was i miłego szperania :)